Horror przy Sulechowskiej! Wygrywamy z Tsmokami 102:96.
5 miesięcy temu | 18.06.2024, 15:13
Serca kibiców zgromadzonych w niedzielny wieczór w hali CRS postarzały się przynajmniej o kilka lat. Zielonogórski zespół jeszcze na trzy i pół minuty przed końcem meczu przegrywał dziesięcioma punktami - udało mu się jednak wygrać po dogrywce z białoruskimi Tsmokami 102:96.
Mecz rozpoczął się wymianą ciosów - obie drużyny przez 3 minuty grały kosz za kosz. W piątej minucie po punktach Salasha i Trastsinetskiego nasz zespół przegrywał 9:15, a trener Tabak zdecydował się skorzystać z przerwy na żądanie. Po niej nasi gracze wyszli odmienieni - za sprawą Meiera, Hakansona i Zyskowskiego zdobyli 10 punktów nie tracąc żadnego. Od tego momentu scenariusz meczu powrócił do sprawdzonej wcześniej formy punkt za punkt. 23:21 - to rezultat po pierwszej części meczu. Początek drugiej kwarty należał zdecydowanie do Jarosława Zyskowskiego - skrzydłowy zdobył osiem punktów z rzędu. Niestety, krótko po tym doszło do przestoju w grze naszego zespołu - goście z Mińska zaliczyli run 12:0, po którym prowadzili 35:31. Serię przerwał nie kto inny niż popularny "Zyzio" - nie było na niego mocnych w tej części meczu. Chwilę potem dwie ważne trójki trafił Hakanson, jednak Stelmet Enea BC nadal nie mógł odskoczyć Tsmokom. Niestety, bardzo skuteczni Salash i Pustahvar doprowadzili do prowadzenia swojej drużyny tuż przed przerwą. Zawodnicy schodzili do szatni przy rezultacie 44:45.
Druga połowa rozpoczęła się od drobnej ucieczki białoruskiej drużyny - po dwóch minutach trzeciej kwarty prowadzili już sześcioma punktami. W naszym składzie mamy jednak ludzi, którzy lubią i umieją rzucać - trójki Hakansona, Meiera i akcja 2+1 Zyskowskiego doprowadziły do remisu już minutę później. Goście nie zamierzali być dłużni - Lowery, Verameyenka, Trastsinetski i Mirković nie mogli przestać trafiać i drużyna Tsmoków na koniec kwarty odskoczyła na osiem oczek. Przed ostatnią (jak się okazało później niekoniecznie) częścią meczu wynik brzmiał 63:71. Czwarta część meczu rozpoczęła się od celnego rzutu Ivicy Radicia, niestety był to jedyny pozytywny akcent na początku tej kwarty. Po trafieniach Mirkovicia, Burnetta i Salasha białoruska drużyna odskoczyła aż na 13 punktów. Przez kilka kolejnych minut na każde trafienie naszego zespołu goście mieli odpowiedź. Do czasu. Do czasu, w którym nasza drużyna nie po raz pierwszy pokazała jak wielkim hartem ducha dysponuje. Po celnej trójce Gordona sprawy w swoje ręce wziął nasz kapitan, Łukasz Koszarek. Najpierw powtórzył wyczyn wyższego kolegi, następnie w kontrataku sprytnie wymusił przewinienie Lowerego trafiając przy tym spod kosza. Kapitan w 30 sekund zdobył 6 punktów. Chwilę później "uruchomił się" Tony Meier, który zdobył pięć punktów z rzędu. Po trójce Tony'ego Stelmet Enea BC Zielona Góra wyszedł na prowadzenie pierwszy raz od... początku trzeciej kwarty. A na zegarze zostało tylko półtora minuty do końca spotkania. Kiedy niecałą minutę później Drew Gordon dołożył kolejne dwa punkty, publiczność zgromadzona w hali CRS wybuchła okrzykiem radości. Dawno nie było w naszej hali takiego ognia. Niestety, radość zaburzył niesamowicie skuteczny Trastsinetski, który celną trójką wyrównał stan spotkania. Do końca zostało 40 sekund, swoje szanse mieli Hakanson i Lowery - obaj byli nieskuteczni. Mieliśmy pierwszą w tym roku dogrywkę.
Kto mógł wziąć sprawy w swoje ręce podczas najważniejszego czasu w meczu? Oczywiście - Łukasz Koszarek. "Ukąsił" za trzy po raz kolejny i wyprowadził naszą drużynę na prowadzenie. Chwilę później tym samym odpowiedział weteran Mirković. Akcję 2+1 przeprowadził Gordon, po chwili za trzy trafił Burnett. Po półtora minuty na tablicy wyników nadal widniał remis - 90:90. Przełomowe były trafione rzuty osobiste Tonego Meiera i przepiękna trójka z ósmego metra autorstwa Przemysława Zamojskiego. Kibice zasiadający na trybunach hali przy ulicy Sulechowskiej wybuchli głośnym okrzykiem radości razem z syreną, która wybrzmiała równo z trafiającą do kosza piłką. Nasz zespół miał 5 punktów przewagi i choć goście próbowali, do końca meczu nie udało im się dogonić Stelmetu Enea BC. Końcowy wynik: 106:96.
Żan Tabak (Stelmet Enea BC Zielona Góra): Każdy wygrany w lidze VTB mecz powinniśmy rozpatrywać w kategorii cudu. Kilka minut przed końcem przegrywaliśmy dość znacznie, a mimo to udało nam się wygrać. Nie wszystko w naszym zespole działało tak jak powinno, zarówno w ataku jak i obronie.
Rostislav Vergun (Tsmoki Mińsk): Dla fanów na pewno był to świetny mecz. Taka właśnie jest koszykówka, to najlepszy sport na świecie. Drużyna gospodarzy jest bardzo dobrze zorganizowana, ma świetny sztab szkoleniowy. Mieliśmy szansę, aby wygrać ten mecz, jednak w końcówce myśleliśmy, że przyjdzie to zbyt prosto. Mieliśmy swoje pozycje, ale nie trafialiśmy.
Wyróżniający się: Jarosław Zyskowski (21 punktów), Ludde Hakanson (19), Tony Meier i Drew Gordon (17).
Triple-double alert: Drew Gordon (17 punktów, 12 zbiórek, 7 asyst).