Pierwszy domowy mecz Stelmetu Enei BC przeciwko warszawskiej Legii zakończył się zwycięstwem 98:83.
Nasza drużyna rozpoczęła mecz piątką Lundberg, Ponitka, Williams, Reynolds i Groselle. Ten ostatni już w pierwszej akcji otworzył wynik meczu celnym półhakiem. Chwilę później pierwszy raz w hali CRS za trzy trafił Iffe Lundberg i podwyższył wynik do stanu 5:0. Po udanej akcji 2+1 Jakuba Karolaka po raz drugi zza linii 6,75 trafił „zielonogórski” Duńczyk i rezultat brzmiał 8:3. Oba zespoły już po czterech minutach gry miały wykorzystane po trzy przewinienia, co może obrazować jak ostro grały obie ekipy. Piękną akcją w połowie kwarty popisał się Geoffrey Groselle, który po nieudanym wejściu pod kosz Lundberga dobił spektakularnym wsadem opadającą piłkę. Od tego momentu zielonogórzanie zanotowali run 11:0, po którym trener gości Wojciech Kamiński zdecydował się na wykorzystanie przerwy na żądanie. Po siedmiu minutach gry mieliśmy wynik 21:7, a niezwykle skuteczny Lundberg miał już na swoim koncie aż cztery celne rzuty za trzy punkty! Warszawska Legia granicę dziesięciu zdobytych punktów przekroczyła dopiero na 120 sekund przed końcem pierwszej części spotkania. W końcówce skuteczny był Bibbins, który zmniejszył straty gości do 11 punktów. Po dziesięciu minutach gry mieliśmy wynik 29:18.
Druga kwarta rozpoczęła się od punktowej niemocy obydwóch drużyn – przez długi czas żaden z rzutów nie znalazł drogi do kosza. Potężny wsad Grosellea przełamał tę niemoc dopiero po trzech minutach drugiej kwarty. Trudno jest cokolwiek więcej napisać o tej części meczu, ponieważ po jej połowie obie drużyny miały po dwie (!) udane akcje, a wynik brzmiał 33:22. Worek z punktami rozwiązał siędopiero w drugiej części tej kwarty, zielonogórzanie bardzo celnie trafiali za trzy punkty zdobywając aż 10 punktów w niespełna trzy minuty. Dwie minuty przed końcem niesportowo faulowany był Cecil Williams, który uskarżał się na problemy z nosem i musiał opuścić plac gry. Zastąpił go Kacper Porada, który zdobył swój premierowy punkt chwilę później po celnym rzucie osobistym. Po kolejnej trójce Berzinsa zielonogórzanie odskoczyli warszawianom i po pierwszej połowie prowadzili 51:34.
Drugą połowę od celnego floatera rozpoczął Blake Reynolds, a chwilę później bardzo dobrze pod kosz „wjechał” Marcel Ponitka powiększając przewagę Stelmetu Enei BC do 21 oczek. Niestety, trzy trójki z rzędu zdobył Jakub Karolak, co zmusiło trenera Żana Tabaka do wzięcia przerwy na żądanie przy stanie 55:43. Niestety, po ponownym rozpoczęciu gry Legia ponownie trafiła za trzy, a autorem tego rzutu był nie kto inny, jak Jakub Karolak. Na szczęście tym razem Stelmet Enea BC miał odpowiedź – również za trzy punkty trafił Marcel Ponitka. Po dwóch celnych rzutach osobistych Michała Sokołowskiego goście zniwelowali straty do 10 oczek. Niesamowity w tej kwarcie był również Berzins, który dwukrotnie z rzędu trafił zza linii 6,75 i pozwolił odetchnąć zielonogórskiej drużynie po mocnym uderzeniu Legii. Niestety, kolejne akcje należały do gości z Warszawy, a po akcji Kamińskiego przewaga zielonogórzan po raz pierwszy od bardzo dawna stopniała poniżej dziesięciu punktów. Legia nie zamierzała poprzestać i dalej grała niezwykle skutecznie. Po trójce Kamińskiego równo z syreną warszawianie doszli nasz zespół na… jeden punkt. Przed ostatnią częścią meczu wynik brzmiał 68:67.
Pierwsza akcja w ostatniej części meczu należała do Lundberga, który zdobył pierwsze oczka od pierwszej kwarty. Chwilę później Adam Linowski przy celnym rzucie za dwa faulowany był przez Janisa Berzinsa i po trafieniu rzutu osobistego doprowdził do remisu. Przy stanie 75:72 dla zielonogórskiej drużynie przewinieniem niesportowym ukarany został Dariusz Wyka dając szansę Łukaszowi Koszarkowi na zdobycie punktów z linii rzutów osobistych – kapitan Stelmetu Enei BC nie marnuje takich sytuacji, dzięki czemu przewaga naszej drużyny wzrosła do pięciu oczek. Stalowe nerwy pokazał Lundberg, który w ostatniej sekundzie kolejnej akcji zdobył piękną trójkę wywołując szał radości na trybunach hali CRS. Jeśli poprzednia sytuacja wywołała szał radości, to kolejna trójka Lundberga trzydzieści sekund później wywołała prawdziwą ekstazę - po niej Stelmet Enea BC znów odskoczył na ponad 10 punktów. Do końca zielonogórska drużyna nie ustąpiła warszawskiej i mecz zakończył się wynikiem 98:83.