Stelmet Enea BC przegrał wyjazdowy mecz z Eniseyem Krasnojarsk 81:109.
Dwudniowa podróż do położonego na Syberii miasta miała wyraźny wpływ na postawę naszego zespołu. Mecz w Krasnojarsku nie układał się juz od pierwszej kwarty. Zielonogórzanie popełnili w niej aż osiem strat, które otwierały drogę do łatwych punktów rywali. W drugiej kwarcie Stelmet Enea BC ograniczył liczbę strat do trzech, ale nadal miał ogromne kłopoty po obu stronach parkietu. Do przerwy goście trafili tylko 2 z 10 rzutów za trzy, przegrali zbiórkę 19:14 i popełnili w sumie 11 strat.
W trzeciej kwarcie udało się nieco poprawić atak, obudził się Markel Starks (15 punktów, tyle samo Boris Savovic i Darko Planinic, Gabe DeVoe rzucił 13), który do przerwy nie oddał rzutu z gry. Nadal jednak szwankowała obrona i przed czwartą kwartą różnica punktów wynosiła -27.
Straty punktowej nie udało się zniwelować nawet w czwartej kwarcie. Gracze z Krasnojarska nadal korzystali z niedbałej gry w ataku naszej drużyny - aż 21 strat (10 w drugiej połowie, tylko jedna mniej niż do przerwy). To oznacza, że aż 24% naszych posiadań skończyło się oddaniem piłki rywalowi. Enisey rzucił po naszych stratach aż 31 punktów. Gracze z Krasnojarska dochodzili także z łatwością do otwartych pozycji za trzy punkty (12/24 za trzy gospodarzy).
Wskazywani w przedmeczowej zapowiedzi, jako najgroźniejsi - D'Angelo Harrison i John Roberson - przeszli się w niedzielę po obronie Stelmetu Enei BC. Harrison zdobył 18 punktów z 10 rzutów, licznik Robersona zatrzymał się na 25 punktach (5/7 za trzy).
Najbardziej boli, że goście oddali ten mecz już w pierwszej połowie i ani przez moment nie nawiązali równej walki z zespołem rywali. W obronie gospodarze nie mieli problemów z przechodzeniem pierwszej linii, łatwo dostawali się pod samą obręcz. W naszej grze brakowało komunikacji i zespołowości.
- Jestem bardzo rozczarowany, że nie pokazaliśmy dzisiaj charakteru, popełniliśmy sporo strat i po prostu się poddaliśmy. W tej lidze nie jesteś w stanie rywalizować z nikim, jeśli dajesz sobie rzucić tyle punktów i popełniasz tyle strat - mówił po meczu Igor Jovovic.
Przed naszą drużyną teraz długa podróż powrotna do Zielonej Góry, a już w środę o godz.19:00 podejmiemy we własnej hali Trefl Sopot.