Stelmet Enea BC Zielona Góra z pierwszym zwycięstwem w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Nasza drużyna wygrała z Treflem Sopot 76:71.
Premierowe punkty w tym meczu zdobyli sopocianie, Paweł Leończyk wykończył akcję po podaniu Olejniczaka. Chwilę później punkty zdobywali Groselle i Lundberg, dzięki czemu nasza drużyna wyszła na pierwsze prowadzenie w tym meczu. Kolejne akcje należały do graczy Trefla, którzy trafili trzy trójki z rzędu (Gruszecki, Kolenda i Paliukenas). Nasi zawodnicy potrafili zdobyć w tym samym czasie jedynie dwa oczka po floaterze Daniela Szymkiewicza. Po pięciu minutach spotkania Trefl prowadził 11:6. Kolejne akcje to wyrównana walka – po wsadzie Puta w kontrze na tablicy wyników widniał rezultat 14:10. Końcówka to cios za cios – kwarta skończyła się wynikiem 21:16.
Druga kwarta rozpoczęła się od punktów Reynoldsa, który zmniejszył stratę naszego zespołu do trzech oczek. Niestety, kolejne akcje wykańczali Olejniczak, Kolenda i ponownie Olejniczak co pozwoliło Treflowi uciec na dziesięć punktów – było 28:18. Serię punktową gospodarzy przerwał akcją 2+1 Blake Reynolds, a chwilę później przechwyt i potężny wsad zanotował Marcel Ponitka – tuż po tym, przy stanie 30:23 trener Marcin Stefański zdecydował się na wzięcie przerwy na żądanie. Niestety, tuż po wznowieniu gry za trzy trafił Kowalenko i znów przewaga gospodarzy wzrosła do dziesięciu oczek. Na dwie i pół minuty przed końcem pierwszej połowy Stelmet Enea BC Zielona Góra za sprawą Ponitki trafił… pierwszy rzut za trzy. W ostatniej sekundzie kwarty Marcel Ponitka został faulowany i pewnie wykorzystał oba rzuty osobiste. Po pierwszej połowie 42:36.
Blake Reynolds otworzył trzecią część meczu celnym rzutem za trzy punkty zmniejszając straty naszej drużyny do jedynie trzech punktów. Następne dwie minuty to nieudane akcje z dwóch stron – żadna ekipa nie potrafiła zdobyć choćby punktu. W połowie kwarty po zbiórce w ataku i dobitce Grosellea zielonogórska drużyna w końcu doprowadziła do remisu. W kolejnej akcji po celnej trójce Williamsa wynik brzmiał 47:44 dla Stelmetu Enei BC. Niesamowity jednak był w tym meczu Gruszecki, który trafił swoją czwartą trójkę i doprowadził tym samym do remisu. Następne dwie akcje należały do Lundberga i Puta, którzy doprowadzili do czteropunktowej przewagi zielonogórzan. Trzy minuty przed końcem tej części meczu wynik brzmiał 51:54. W końcówce gospodarze zdołali odrobić dwa punkty i kwarta zakończyła się przy wyniku 58:60.
Ostatnia część meczu rozpoczęła się od celnego rzutu Daniela Szymkiewicza. Dwie akcje z rzędu wykończyli jednak sopocianie, którzy doprowadzili do remisu 62:62. Nie wystraszyło to jednak Stelmetu Enei BC, który za sprawą Grosellea, Reynoldsa, Ponitki i Szymkiewicza zdobył 10 punktów z rzędu, po czym wyszedł na najwyższe prowadzenie w tym meczu – 72:62. Na trzy minuty przed końcem meczu sopocianie odrobili pięć z dziesięciu oczek straty, co zwiastowało nerwową końcówkę. W istocie tak było, ponieważ w kolejnej akcji zielonogórzanie zanotowali stratę z powodu przekroczenia 24 sekund, a chwilę później Groselle został zablokowany w prostej sytuacji przez Olejniczaka. Minutę przed końcem Amerykanin się zrehabilitował i zdobył punkty po ładnej akcji doprowadzając do stanu 76:71 dla naszej drużyny. Żadna z drużyn nie zdołała więcej trafić do kosza i takim rezultatem zakończyło się sobotnie spotkanie.