5 miesięcy temu | 18.06.2024, 16:01
Stelmet Enea BC Zielona Góra zdecydowanie wygrał we Wrocławiu z miejscowym Śląskiem 78:58.
W pierwszej piątce Stelmetu Enei BC Zielona Góra na parkiet wyszli Lundberg, Ponitka, Williams, Reynolds i Groselle. Pierwsza skuteczna akcja należała do gospodarzy w osobie Jovanovicia. Chwilę później wyrównał Williams. Po dwóch i pół minuty gry zielonogórzanie wyszli na prowadzenie po raz pierwszy - po celnym rzucie za trzy Marcela Ponitki wynik brzmiał 7:5 dla Stelmetu Enei BC. Do ciekawej sytuacji doszło chwilę później - Nevelsowi odgwizdano dwa faule w jednej akcji. Najpierw faulował podczas kozłowania Marcela Ponitki, a dosłownie kilka kroków później niesportowo faulował tego samego gracza. Skutecznością w tym fragmencie spotkania błyszczał Iffe Lundberg, który trafił dwie trójki z rzędu i zmusił trenera Vidina do wzięcia przerwy na żądanie przy wyniku 6:15. Nie pomogło to zawodnikom Śląska, którzy dwa razy z rzędu stracili piłkę, co skrzętnie wykorzystali Williams i Ponitka. Kolejne minuty to gra kosz za kosz, przewaga zielonogórzan pozostawała na podobnym poziomie. Pierwsza kwarta skończyła się rezultatem 16:28.
Pierwsze punkty w drugiej kwarcie zdobył Filip Put, a po chwili trójkę przez ręce trafił Łukasz Koszarek, powiększając przewagę zielonogórzan do siedemnastu punktów. Choć kolejne minuty były "szarpane", a obie drużyny miały problem ze zdobywaniem punktów, to warto zauważyć, że dzięki bardzo dobrej obronie Stelmetu Enei BC wrocławianie przez ponad cztery minuty zdobyli jedynie dwa oczka. Niestety, chwilę później duet Keller/Jovanović zdobyli cztery punkty z rzędu i trener Żan Tabak zdecydował się na wykorzystanie przerwy na żądanie. Wtedy zielonogórska drużyna zanotowała "run" 7:0 (trafiali Groselle, Lundberg i Ponitka) i zwiększyli prowadzenie aż do 20 oczek. W kolejnych akcjach skuteczni byli zarówno gospodarze, jak i goście. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy wynik brzmiał 45:25 na korzyść Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Do końca połowy niewiele się zmieniło, gospodarze zdołali zdobyć dwa punkty i zmniejszyć stratę do osiemnastu oczek.
Druga połowa rozpoczęła się od celnej dobitki Grosellea po niecelnym rzucie za trzy Cecila Williamsa. Kolejne skuteczne akcje należały do Ramljaka, Nevelsa i Gabińskiego, którzy zmniejszyli stratę Śląska do trzynastu punktów. Po przerwie na żądanie trenera Tabaka dwie celne akcje (w tym jeden potężny wsad) wykonał Groselle. W kolejnej sytuacji fenomenalną obronę pokazał Marcel Ponitka, który mocnym pressingiem na Nevelsa na połowie gospodarzy zmusił Amerykanina do straty, po czym zdobył dwa łatwe punkty lay-upem. Nevels nie wytrzymał nerwowo naporu ze strony Ponitki, bo po chwili drugi już dziś raz faulował go niesportowo i tym samym zakończył udział w piątkowym meczu. Po celnym rzucie osobistym w wykonaniu Filipa Puta zielonogórzanie wyszli na najwyższe prowadzenie w tym meczu - trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty prowadzili 59:38. W kolejnej akcji faulem technicznym ukarany został Żan Tabak, a rzut osobisty na punkt zamienił Strahinja Jovanović.
Przez pierwszą minutę ostatniej kwarty obie drużyny nie potrafiły zdobyć punktów. Dwa celne rzuty za trzy w wykonaniu Reynoldsa i Lundberga pozwoliły naszej drużynie na zwiększenie prowadzenia do ponad dwudziestu punktów. Kolejne minuty to twarda walka punkt za punkt, żadna z drużyn nie mogła zaznaczyć swojej przewagi. Na pięć minut przed końcem Geoffrey Groselle kolejny raz zaprezentował wrocławskim kibicom piękny wsad, a po chwili Marcel Ponitka zaliczył swój piąty przechwyt, po którym Williams trafił za trzy. Co ciekawe, pierwszy faul Stelmetu Enei BC nastąpił dopiero po sześciu minutach gry w tej części meczu. Końcówka nie przyniosła zdecydowanej przewagi ani jednej, ani drugiej drużyny. Zielonogórska drużyna wygrała kolejny mecz - po czterdziestu minutach na tablicy wyników widniał rezultat 78:58 na korzyść naszej drużyny.