W finale Energa Basket Ligi 1-3

5 miesięcy temu | 18.06.2024, 17:21
W finale Energa Basket Ligi 1-3

Niestety, poniedziałkowe spotkanie nie było dla Enei Zastalu BC udane. Zielonogórzanie przegrali 80:95 i są w bardzo trudnej sytuacji.

Pierwszy celny rzut w poniedziałkowym spotkaniu oddał Cecil Williams, który niespodziewanie znalazł się w pierwszej piątce na czwarty finałowy mecz. Po dwóch i pół minuty na prowadzeniu była już ostrowska Stal, w której cztery oczka z rzędu zdobył Kell. Chwilę później pierwszą trójkę w tym spotkaniu trafił Skyler Bowlin, który doprowadził do remisu - tym rzutem Amerykanin rozpoczął festiwal rzutów za trzy. Dwa razy trafił Berzins, po chwili odpowiedział Florence, a po siedmiu minutach gry Enea Zastal BC prowadził 15:14. Ostatecznie kwarta zakończyła się dwupunktowym prowadzeniem gospodarzy.

Od trzech celnych trójek drugą kwartę rozpoczęła Stal powiększając przewagę do ośmiu oczek. Atak zielonogórzan zatrzymał się na trzech punktach zdobytych w ciągu czterech minut. W tym samym czasie gospodarze trafiali rzut za rzutem, po trójce Florence’a trener Żan Tabak zdecydował się na wzięcie przerwy na żądanie przy stanie 38:24. Sytuację utrudniały problemy z faulami, po trzy przewinienia mieli już wtedy Freimanis i Groselle. Ostrowianie nie przestali trafiać do samego końca kwarty i ostatecznie po pierwszej połowie prowadzili 57:33. 

Trzecią kwartę od trzech trójek rozpoczęli zielonogórzanie. Trafiali Bowlin (2 razy) i Brembly. Serię 11:4 przerwał Jakub Garbacz dwoma trafieniami z linii rzutów wolnych. Po chwili trójkę przez ręce dołożył Freimanis, a w ciągu pięciu minut zielonogórzanie odrobili 10 oczek straty. Na trzy minuty przed końcem kwarty przy stanie 65:51 Rolands Freimanis „złapał” kuriozalny, czwarty faul, który jeszcze bardziej skomplikował sytuację Enei Zastalu BC. W samej końcówce kwarty akcją 3+1 popisał się Kris Richard, dzięki czemu strata naszej drużyny zmalała do trzynastu oczek - na tablicy wyników po trzydziestu minutach gry widniał rezultat 70:57.

Niestety, właśnie Richard rozpoczął czwartą kwartę faulem w ataku. Z drugiej strony Garbacz zdobył pięć punktów z rzędu i podwyższył przewagę gospodarzy do osiemnastu oczek. Po trójce Koszarka na osiem minut przed końcem spotkania wynik brzmiał 77:62. Po przewinieniu ofensywnym parkiet opuścić musiał Rolands Freimanis, dla którego był to piąty faul. Od tego momentu obserwowaliśmy mocną walkę punkt za punkt, po rzucie z półdystansu w wykonaniu Krisa Richarda na 4 minuty i 40 sekund do końca spotkania wynik brzmiał 82:69. Kiedy po chwili oba rzuty wolne chybił Skyler Bowlin, znaleźliśmy się w jeszcze trudniejszym położeniu. Nie udało nam się z niego wyjść i ostatecznie przegraliśmy 80:95.

- Walczyliśmy mocno w drugiej połowie. W pierwszej i drugiej kwarcie nie realizowaliśmy założeń sztabu szkoleniowego na to spotkanie. Przegrywaliśmy ponad dwudziestoma oczkami do połowy, próbowaliśmy wrócić, ale nie daliśmy rady. Nadal wierzymy w nasze umiejętności, co pokazaliśmy w drugiej połowie. Będziemy walczyć do końca - powiedział Geoffrey Groselle.


- Kiedy drużyna zaczyna tak jak my, czyli kiedy kilku zawodników nie jest skupionych na grze - muszę za to wziąć odpowiedzialność. Popełniłem jakiś błąd w mentalnym przygotowaniu w ciągu ostatnich dwóch dni. Muszę się uspokoić i pomyśleć co zrobiłem źle - w przypadku takiej porażki muszę wziąć winę na siebie - mówił na konferencji pomeczowej Żan Tabak.

Kolejny mecz finałowy już jutro o 19:30.

Udostępnij
 
4724424