Sulima: Cel? Bronić szczelnie, rzucać celnie

5 miesięcy temu | 18.06.2024, 17:08
Sulima: Cel? Bronić szczelnie, rzucać celnie

Po porannych badaniach w Centrum Medycznym Aldemed Krzysztof Sulima znalazł chwilę, aby udzielić nam swojego pierwszego wywiadu w naszym klubie.

- Jak wyglądały Twoje przenosiny do Zielonej Góry?

- Szybko, dynamicznie. Została mi złożona propozycja, od razu zadzwoniłem do prezesa klubu z Włocławka, który jednak nie wyraził zgody na moje odejście. Udało mi się jednak porozmawiać z trenerem Frasunkiewiczem, który dał mi "zielone światło" na odejście. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo mógł postąpić w zupełnie inny sposób i powiedzieć mi, żebym dokończył sezon we Włocławku. Dzięki temu jestem w Zielonej Górze.

- To twój pierwszy dzień w Zielonej Górze, jakie są do tej pory wrażenia po tym co zobaczyłeś w klubie?

- Nie taki pierwszy dzień, parę razy już tutaj byłem. (śmiech) Wrażenia? Super! Póki co wszystko co mnie tu spotkało odbieram bardzo pozytywnie, zobaczymy jak będzie dalej.

- Nie miałeś okazji grać w lidze VTB - dla wielu zawodników to potężny wysiłek zarówno psychiczny, jak i fizyczny - jak się na to zapatrujesz?

- No tak, na pewno czekają mnie dalekie podróże i trudne mecze z bardzo dobrymi zespołami. Muszę być dobrze przygotowany. Jeśli chodzi o moje nastawienie to jest bardzo pozytywne, ale o wszystkim przekonamy się dopiero kiedy wyjdę na parkiet.

- Co chciałbyś osiągnąć w Zielonej Górze? Jakie masz cele?

- Bronić szczelnie, rzucać celnie (śmiech). To chyba najlepszy cel! A mówiąc serio to chcę grać o najwyższe laury, chcę zdobyć mistrzostwo Polski, chcę awansować do fazy play-off w VTB. Jestem takim zawodnikiem, że zawsze chcę grać o jak najwyższe cele i tylko takie sobie stawiam. Po prostu chcę jak najbardziej pomóc drużynie.

- Podszedłeś do tematu jakby stał z nami trener Tabak, cały czas mówisz o drużynie! Porozmawiajmy o tym, co chcesz osiągnąć indywidualnie.

- A nie stoi (śmiech)? Serio, nie patrzę na koszykówkę pod kątem indywidualności - najbardziej chcę zawsze pomóc drużynie. Jestem zawodnikiem, który "scala się" z drużyną, nie liczę swoich punktów, zbiórek czy asyst. Mamy wygrywać - wtedy będzie super. Jeśli mogę pomóc kolegom we wszystkim na parkiecie, to dla mnie jest to najlepsze co mogę zrobić. 

- Padł temat trenera Tabaka - jak widzisz waszą współpracę?

- Już przeprowadziliśmy rozmowę, trochę mnie nastraszył, że będzie mnie tu czekać ciężka praca, ale akurat tego się nie boję. To będzie pierwszy trener, który będzie wyższy ode mnie (śmiech). Żan Tabak to świetny trener, całe życie grający na mojej pozycji. Mam nadzieję, że dużo się od niego nauczę. 

- Porozmawiajmy o Krzysztofie Sulimie w kontekście Zielonej Góry. Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie związane z koszykówką w naszym mieście?

- Dobrze, że zapytałeś o koszykówkę, bo przecież moja żona stąd pochodzi i nie mógłbym powiedzieć o niczym innym (śmiech). Jest ich parę! Zacznę od czasów mojej gry w ŁKS-ie Łódź, pamiętam, że wygraliśmy tu chyba 107-106 po dogrywce.

- To był ten mecz, w którym mocno pokarał nas Kirk Archibeque, który potem zresztą do nas dołączył.

- Tak, to ten mecz! Bartek Szczepaniak rzucił wtedy chyba trójkę o deskę. Potem raczej nie mam dobrych wspomnień związanych z grą w Zielonej Górze (śmiech). Chociaż nie, był taki jeden mecz podczas moich występów w Toruniu, kiedy przyjechaliśmy tutaj i w jednej kwarcie rzuciliśmy bodajże 42 punkty. To chyba do tej pory może być rekord!

- A jak wspominasz finałowe spotkanie z pamiętnym rzutem Thomasa Kelatiego z połowy?

- Niestety grałem w tym spotkaniu... pamiętam, mieliśmy bodajże osiemnaście punktów przewagi i trójka Kelatiego pozwoliła wrócić Zastalowi do gry i wszyscy się wtedy "rozstrzelali".

- Już wiemy jak było na parkiecie, a jak podobały Ci się te wszystkie spotkania pod względem atmosfery na trybunach?

- Zdradzę ci, że odkąd byłem graczem Śląska Wrocław w pierwszej lidze, to często przyjeżdżaliśmy na mecze do Zielonej Góry. Pamiętam te spotkania, pamiętam atmosferę, ona zawsze była świetna. Zdarzało mi się przyjeżdżać na mecze prosto z Białegostoku, np. na te z Turowem Zgorzelec i przyjeżdżałem tutaj tylko po to, by móc przeżyć to na żywo. Z reguły kiedy Zastal grał w finałach to bywałem na tych spotkaniach i atmosfera była fenomenalna. Kibice tutaj są świetni, zżyci, głośni i z boku można było to zobaczyć w social mediach, że żyją tym klubem i chcą się z nim utożsamiać. To jest świetne, mam nadzieję, że tak zostanie!

- Chciałbyś coś przekazać kibicom?

- Hej Zastal kosz (śmiech)! Chciałbym, żeby jak najszybciej wrócili do hal, bo nie tylko w Zielonej Górze, ale też w całej Polsce brakuje nam ich obecności. Gra przy pustych trybunach jest jak sparing. Nie ma atmosfery, nie ma dreszczyku emocji, nie ma tej adrenaliny. Obyście jak najszybciej wrócili! Chciałbym też prosić, żebyście nadal tak wspierali klub jak tylko jest to możliwe w czasach, w których żyjemy. Obserwuję media, oglądam filmy, to co kibice zrobili przed i po meczu z CSKA Moskwa, te race i fajerwerki, to było coś niesamowitego. Podobnie wsparli swój zespół kibice z Włocławka. Naprawdę, to są takie dodatkowe rzeczy, które wspierają i dają mocnego kopa zawodnikom, one pokazują, że tam jesteście i chcecie nas wspierać. Trzymam kciuki za jak najszybszy powrót kibiców na trybuny. 

Udostępnij
 
11266432