Zielonogórzanie w niedzielny wieczór przegrali z Niżnym Nowogrodem 93:97 i nie udało im się zakończyć wykańczającego maratonu meczów z kompletem punktów.
Niedzielny wieczór był dla nas dostawcą potężnych emocji. Podopieczni trenera Lukicia postawili nam niezwykle twarde warunki, z którymi przez większość spotkania nie mogliśmy sobie poradzić. Właśnie – przez większość spotkania. Fenomenalny zryw na przełomie trzeciej i czwartej kwarty pozwolił odrobić nam wszystkie straty i wyjść na pewne prowadzenie – niestety nie starczyło to do wygrania tego meczu.
Warto przypomnieć, że dla Enei Zastalu BC był to czwarty mecz w ciągu siedmiu dni, a mimo tego przez całe 40 minut nasza ekipa walczyła i nie odpuściła ani przez moment.
Pierwsza połowa należała w pełni do gości z Niżnego Nowogrodu, którzy kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Pomimo kilku zrywów zawodników z Zielonej Góry to oni cały czas pozostawali na pewnym prowadzeniu. Ostatnią akcją drugiej kwarty była wspaniała trójka Rolandsa Freimanisa, który trafił w ostatniej sekundzie, rzucając z połowy boiska.
Kolejna odsłona była bardzo specyficzna. Najpierw zielonogórzanie zmniejszyli straty do trzech oczek, by po chwili przegrywać już piętnastoma. Wtedy nastąpił zryw Enei Zastalu BC. Ekipa Żana Tabaka tuż przed końcem kwarty odrobiła wszystkie straty i doprowadziła do remisu 64:64.
Zielonogórzanie kontynuowali swoją skuteczną grę również w ostatniej odsłonie niedzielnego spotkania. Prowadzili już nawet ośmioma oczkami i wydawało się, że zakończą mecz jako zwycięzcy. Niestety – wtedy mecz przejęli goście z Niżnego Nowogrodu. Doprowadzili do dogrywki, choć rzuty osobiste na zwycięstwo rzucał Rolands Freimanis – niestety trafił tylko jeden z nich. W dogrywce to drużyna Zorana Lukicia była lepsza i to ona mogła cieszyć się z końcowego zwycięstwa.