W pierwszym meczu 2022 roku Enea Zastal BC przegrał z Anwilem Włocławek 79:83.
Do niedzielnego pojedynku Enea Zastal BC Zielona Góra przystąpił osłabiony brakiem Jarosława Zyskowskiego i Devoe Josepha. Początek wskazywał na trudną przeprawę dla zielonogórzan i w istocie tak było.
Już od pierwszej minuty Anwil kontrolował wydarzenia na parkiecie i choć nie mógł zbudować wysokiej przewagi, to przez większość czasu drużyna prowadzona przez trenera Frasunkiewicza była na prowadzeniu. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:21, choć gospodarze przegrywali już dziesięcioma oczkami.
W drugiej kwarcie sytuacja się odmieniła - to gracze Olivera Vidina przejęli inicjatywę i po udanych kilku minutach Enea Zastal BC po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie. Od tego momentu sytuacja na parkiecie była dynamiczna, prowadzenie wędrowało z rąk do rąk, oba zespoły walczyły o każdą piłkę. Ostatecznie to Anwil zszedł na przerwę z prowadzeniem, jednak goście mieli jedynie jeden punkt przewagi.
Do pewnego momentu trzecia kwarta była całkiem udana, powtarzał się scenariusz z poprzednich dziesięciu minut - prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie, a żadna ze stron nie potrafiła zanotować długiej serii punktowej, która pozwoliłaby na zbudowanie przewagi. No właśnie, do pewnego momentu… w ostatnich minutach Anwil wziął sprawy w swoje ręce i zaczął trafiać wszystko, co pozwoliło gościom na zbudowanie ośmiopunktowej przewagi.
Podopieczni trenera Frasunkiewicza kontynuowali skuteczną grę już od początku czwartej kwarty, doprowadzając do czternastopunktowego prowadzenia. Kiedy trybuny hali CRS ucichły, nastąpił hollywoodzki zwrot akcji - osłabieni zielonogórzanie zaczęli odrabiać straty, a kibice najprawdopodobniej pobijali rekordy głośności. W połowie kwarty gościom pozostały jedynie trzy oczka przewagi. Niestety, noworoczny cud nie nastąpił, nie udało się odrobić wszystkich strat, a ostatecznie Anwil Włocławek wygrał 83:79.