Iffe Lundberg znalazł po meczu chwilę na krótki wywiad, zaraz potem zajął się okrzykami i świętowaniem zdobycia Superpucharu. Zapraszamy na rozmowę.
- To był Twój pierwszy oficjalny mecz w barwach Stelmetu Enei BC Zielona Góra i od razu masz trofeum. Jakie to uczucie?
- Świetne! To było cudowne móc znowu zagrać o coś. Wielkie brawa dla naszych kibiców, którzy przyjechali nas dopingować. Nie mogę doczekać się kiedy zagramy w naszej hali. To był dziwny mecz, ze wzlotami i upadkami. W drugiej połowie dobrze przechodziliśmy z ataku do obrony i to zmieniło obraz naszej gry. Jestem bardzo szczęśliwy ze zwycięstwa.
- W ostatniej odsłonie byliście nie do zatrzymania, co stało się w przerwie pomiędzy trzecią a czwartą kwartą?
- Myślę, że pokazaliśmy, że umiemy jako drużyna podnieść się z trudnej sytuacji. Graliśmy naszą koszykówkę. Mieliśmy szczęście, że Anwil nie trafiał rzutów i staraliśmy się wykorzystać to po drugiej stronie parkietu, wykorzystując każdą możliwą szansę.
- Łukasz Koszarek został MVP Superpucharu Polski – jak oceniasz mecz w jego wykonaniu?
- Jestem dumny! Zagrał świetnie, zdecydowanie był „game-changerem”. Niestety nie dałem rady pokazać dziś pełni swoich możliwości – to się zdarza. Trzeba wtedy liczyć, że ktoś inny pokaże się z dobrej strony i trzeba cieszyć się, że drużyna zagrała świetnie, a kolega z drużyny zdobył indywidualne wyróżnienie. Myślę, że gdyby nie „Koszi”, nie dalibyśmy rady przywieźć tego Superpucharu do Zielonej Góry.