5 miesięcy temu | 18.06.2024, 17:13
Niestety, zielonogórska drużyna nie będzie dobrze wspominać wtorkowego spotkania rozegranego w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego. Podopieczni Żana Tabaka przegrali z estońskim Kalevem 88:95.
- To był świetny mecz, graliśmy przeciwko bardzo dobrej drużynie. Jestem szczęśliwy z tego, że wygraliśmy. Tęsknię za fanami w Zielonej Górze, zawsze mam ciarki, kiedy tu przyjeżdżam, a wy krzyczycie moje nazwisko, brakuje Was na trybunach - powiedział trener Stelmahers.
Już od samego początku goście dominowali na parkiecie - niestety nie zmieniło się to aż do samego końca. W zespole trenera Stelmahersa szalał duet Keene - Joesaar, który łącznie rzucił prawie sześćdziesiąt punktów. Niestety, przez cztery kwarty Enea Zastal BC nie zdołał znaleźć sposobu na rozpędzonych gości.
Przez trzy kwarty mniej lub bardziej dominował zespół z Tallinna - za każdym razem, kiedy zielonogórska drużyna próbowała się do nich zbliżyć, oni ponownie odjeżdżali. Więcej nadziei w serca zielonogórzan wlała czwarta kwarta - wtedy już po niecałych trzech minutach gry i celnej dwójce Krzysztofa Sulimy zespół Żana Tabaka wyszedł na prowadzenie pierwszy raz w tym spotkaniu. Niestety, ponownie wydarzenia na parkiecie przejął niesamowity Marcus Keene - trafił decydujące rzuty za trzy i estońska ekipa uciekła Enei Zastalowi BC już na dobre. Ostatecznie Enea Zastal BC przegrał 88:95.
- Nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Pozwoliliśmy rywalom tak grać i rzucać. Trudno mieć w każdym spotkaniu fajny powrót, taki comeback kosztuje bardzo dużo siły, nie zawsze się uda - to jak rzut monetą. Parę razy nam się udało, ale dziś rywale byli lepsi - mówi Łukasz Koszarek.
Na konferencji prasowej trener Tabak mówił o konsekwencjach wtorkowej porażki.
- Gratuluję drużynie gości - zagrali bardzo twardo. Nie mogliśmy dorównać do ich poziomu intensywności przez większość meczu. Zawsze byli o krok przed nami. Ta porażka przybliża nas do miejsca, którego chciałbym uniknąć przed play-offami - mówi Tabak.
Warto napisać parę słów o debiucie Adama Smitha. Amerykanin przebywał na parkiecie przez 18 minut, w trakcie których zdobył 18 punktów (w tym cztery razy celnie rzucał zza linii 6,75).