5 miesięcy temu | 18.06.2024, 17:05
To była największa wygrana w historii zielonogórskiej koszykówki! Po rzucie Krisa Richarda w ostatnich sekundach meczu Enea Zastal BC Zielona Góra wygrał z CSKA Moskwa 93:90.Jeszcze przed meczem naszych zawodników spotkała wielka niespodzianka zorganizowana przez naszych sympatyków z Klubu Kibica Zastal. Przed halą Centrum Rekreacyjno-Sportowego zebrało się kilkadziesiąt osób, aby głośnym dopingiem wesprzeć naszą drużynę w walce z kolosem z Moskwy. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gości z Moskwy. Trio Shengelia, Kurbanov i Bolomboy bardzo szybko znalazło sposób na obronę Enei Zastalu BC i już po czterech minutach gry CSKA prowadziło aż 10:0. Pierwsze punkty dla zielonogórskiej drużyny zdobył po niecałych pięciu minutach Kris Richard. W pewnym momencie na tablicy wyników mogliśmy zobaczyć rezultat 17:2, co mogło być szokiem dla niektórych oglądających spotkanie. Wtedy nastąpiło niesamowite przebudzenie drużyny prowadzonej przez Felixa Alonso. Świetny w tym fragmencie był Kris Richard, a celnymi rzutami wtórowali mu Rolands Freimanis i Iffe Lundberg. Do końca pierwszej kwarty Enea Zastal BC odrobił większość strat i przegrywał jedynie 24:29.Założymy się, że po dwóch minutach drugiej kwarty większość kibiców przecierała oczy ze zdumienia - po rzucie Iffe Lundberga gospodarze wyszli na prowadzenie 32:31. Niestety, od tego momentu gra zielonogórskiej drużyny przestała się kleić, a maestrię prezentowała drużyna trenera Itoudisa. CSKA Moskwa szybko uciekła na ponad dziesięć punktów, a po rzutach osobistych Tornike Shengelii wynik brzmiał już 36:51. Jeszcze przed przerwą zielonogórzanom udało się zmniejszyć stratę do dziewięciu oczek, ale nikt nie mógł spodziewać się tego, co nastąpiło w drugiej połowie. W ciągu pierwszych sześciu minut trzeciej kwarty odtworzyliśmy grę gości z pierwszej odsłony meczu. Zanotowaliśmy run 17-2. Z CSKA Moskwa. W naszym zespole trafiali wszyscy obecni na parkiecie - Lundberg, Richard, Williams, Freimanis i Groselle. Dopiero po sześciu minutach nasza seria została przerwana przez trójkę Janisa Strelnieksa, który zmniejszył straty gości do trzech oczek. Mimo prób i chęci moskiewskiej drużynie nie udało się ponownie wyjść na prowadzenie przed zakończeniem tej części spotkania. Enea Zastal BC Zielona Góra prowadził po trzech kwartach z CSKA Moskwa. Nawet nie możemy sobie wyobrazić napięcia, jakie było w Waszych domach!Czwartą odsłonę od czterech punktów z rzędu rozpoczął niezwykle ambitny Filip Put, a kolejne dwa oczka dołożył kapitan drużyny Łukasz Koszarek, co tak zdenerwowało szkoleniowca gości, że zdecydował się na wykorzystanie przerwy na żądanie już po dwóch minutach ostatniej części meczu. Nie ma się czemu dziwić - w końcu Enea Zastal BC prowadził już siedmioma oczkami. Najwidoczniej przerwa nie poskutkowała, gdyż warunki na parkiecie były dalej dyktowane przez graczy trenera Alonso - w ciągu trzech następnych minut zielonogórska drużyna zdołała jeszcze podwyższyć prowadzenie do dziesięciu oczek. Wtedy po raz drugi o przerwę poprosił trener Itoudis - tym razem wydatnie pomogło to moskiewskiej drużynie w organizacji gry - od tego momentu zaczęło robić się naprawdę nerwowo. Tuż po przerwie za trzy trafił Hackett, po chwili kolejną trójkę dołożył Strelnieks, a na koniec akcją 2+1 popisał się Tornike Shengelia. Praktycznie cała przewaga zielonogórskiej drużyny została roztrwoniona w nieco ponad minutę. Od czego jest jednak Iffe Lundberg? Duńczyk wziął sprawy w swoje ręce i skutecznymi wjazdami pod kosz raz za razem zdobywał punkty nie pozwalając przez długi czas wyjść gościom na prowadzenie. Niestety w końcu im się to udało - po rzutach osobistych Shengelii CSKA prowadziło 90:88 na minutę przed końcem spotkania.Osobny akapit poświęcimy temu, co działo się dalej. Chwilę po punktach Shengelii odpowiedział celnym rzutem Freimanis i wyrównał stan spotkania. W kolejnej akcji Shengelia stracił piłkę i na trzydzieści sekund przed końcem meczu Enea Zastal BC miała wszystko w swoich rękach. Pomysłem zielonogórzan było ponowne wykorzystanie Rolandsa Freimanisa. Łotysz otrzymał piłkę w strefie podkoszowej, jednak pod naporem obrony CSKA nie zdołał wykończyć akcji. Teraz to goście mieli przewagę - pomimo remisu to ich akcja decydowała o końcowym rezultacie. I wtedy zjawił się on. Kris Richard. To, co zrobił, będzie wspominane przez kilka dobrych lat. Amerykanin z rumuńskim paszportem wywierał presję na Hackettcie, aż w końcu na siedem sekund przed końcowym gwizdkiem udało mu się ją zabrać! Kris pobiegł do rogu boiska, gdzie po kilku manewrach zwiódł ostatecznie rywala i trafił za trzy z samego rogu boiska. Wszyscy obecni w hali CRS (oprócz członków ekipy z Moskwy), czyli zawodnicy, trenerzy, osoby funkcyjne i pracownicy klubu na 1,7 sekundy przed końcem krzyknęli tak głośno, że słychać to w każdej relacji telewizyjnej. Zrobiliśmy to! Pokonaliśmy wielkie CSKA Moskwa 93:90! Świętowanie po takim meczu było jedyne w swoim rodzaju, zobaczcie jak to wyglądało!