Dziesięć mgnień sezonu 2021/2022. Część pierwsza!

6 miesięcy temu | 18.06.2024, 18:15
Dziesięć mgnień sezonu 2021/2022. Część pierwsza!
Na początku uściślijmy – tem sezon skończył się dla nas zdecydowanie za wcześnie. Wybraliśmy z niego dziesięć wydarzeń, niekoniecznie meczów, które najbardziej zapadły nam w pamięć. Do hal wrócili stęsknieni koszykówki na żywo kibice, sezon ponownie zaczął się wcześnie – we wrześniu, a do walki o mistrzostwo aspirowała rekordowa liczba ekip. Liga się wyrównała. Postanowiliśmy wybrać dziesięć mgnień tego sezonu, które najbardziej zostały nam w pamięci. Zapraszamy na pierwszą część zestawienia.

 

1. Wygrana w Superpucharze

Na mecz do Wałbrzycha zielonogórzanie pojechali w roli underdoga. Ich przeciwnikiem był świeżo upieczony Mistrz Polski pod wodzą Igora Milicica. Za drużyną, na Dolny Śląsk, wybrała się spora grupa zielonogórzan, stęsknionych za koszykówką na żywo. Dostali sektor za ławką Zastalu i mieli komfortowe warunki do oglądania koncertu swoich ulubieńców, którzy wcześniej w sparingach wyglądali blado.

Forma przyszła na pierwsze oficjalne spotkanie. Zielonogórzanie odjechali rywalom w trzeciej kwarcie i pewnie zwyciężyli 84:69. Bohaterami spotkania byli Devoe Joseph (4/7 za trzy, 22 punkty) i Jarosław Zyskowski (18 punktów). Polski skrzydłowy otrzymał stauetkę MVP spotkania, zaś my na długo zapamiętamy to zdjęcie nowego trenera Zastalu Olivera Vidina.
 

2. Odejście Arkadiusza Miłoszewskiego

Od wygranej w Superpucharze nie minął nawet miesiąc, a w naszym zespole doszło do pierwszego tąpnięcia. W ostatnich dniach września, z drużyną po siedmiu latach pożegnał się asystent trenera Arkadiusz Miłoszewski, który otrzymał propozycję objęcia Kinga Szczecin.

 Stresik jest, ale z czasem to minie, gdy wpadnę w wir pracy. Obawa oczywiście jest, ale ona powoduje, że człowiek jest bardziej skoncentrowany i przykłada się do pracy – mówił w Radiu Zielona Góra tuż po swoim odejściu. W wywiadach często podkreślał wpływ Żana Tabaka na jego decyzję, który wymagał od swoich asystentów, by myśleli jak pierwszy szkoleniowiec. Dwa lata pracy z Chorwatem sprawiły, że „Miły” chciał spróbować sił jako główny trener.

Przed Miłoszewskim właściciel klubu Krzysztof Król postawił zdanie awansu do play-off. W debiutanckim sezonie trener przeszedł prawdziwy chrzest bojowy – jego drużyna zmagała się z kontuzjami podstawowych graczy, najlepszy strzelec drużyny Stacy Davis miał muchy w nosie i podjęto decyzję o rozwiązaniu z nim umowy, w play-off obraził się z kolei Jay Threatt, który nie chciał zaakceptować roli zmiennika, został odsunięty od meczów w serii z Czarnymi. 

Najbardziej zapamiętamy sensacyjną wygraną nad Anwilem Włocławek w Pucharze Polski, gdy jego koszykarze odrobili 26 punktów straty.

Trener Miłoszewski wykonał postawione przed nim zadanie. Drużyna awansowała do play-off, gdzie przegrała w pierwszej rundzie 1:3 z Czarnymi Słupsk. Zielonogórski trener dostał ofertę pozostania w Szczecinie na sezon 2022/2023. Będzie mógł zbudować swój pierwszy autorski skład. 

3. Wypożyczenie Kacpra Traczyka

W październiku z klubem pożegnał się Kacper Traczyk, który przyjął ofertę wypożyczenia z PGE Turowa Zgorzelec.

- Po trzech latach spędzonych w Zielonej Górze i wiedzy, jaką zebrałem m.in. od Łukasza Koszarka, chcę sprawdzić się na pierwszoligowych parkietach – mówił Traczyk.

Jego początki w zespole ze Zgorzelca nie należały do najłatwiejszych. W Zielonej Górze grał ogony, tam wskoczył od razu do pierwszej piątki i grał ponad 30 minut jako pierwszy rozgrywający. Miał problemy ze stratami czy rzutem za trzy, ale z tygodnia na tydzień jego gra wyglądała coraz lepiej.

Zgorzelczanie późno zgłosili się do I. ligi, gdy rynek transferowy był już mocno przebrany. Przegrywali mecz za meczem, łatając w międzyczasie dziury w składzie – dołączyli Michał Marek z Kinga Szczecin czy Adrian Kordalski z Czarnych Słupsk. Szkoda, że działo się to tak późno i Turów nie zdołał utrzymać się w I. lidze (bilans 9-23, Decka Pelpin z 10-22 pozostała na zapleczu ekstraklasy).

Traczyk może być jednak zadowolony. Zagrał 25 spotkań, za każdym razem wychodząc w pierwszej piątce. Spędził na parkiecie 835 minut (średnio 33:24). Notował statystyki na poziomie 10.1 punktów, 4.5 asyst, trafił 91 z 268 rzutów z gry. Nie powinien mieć żadnych problemów ze znalezieniem sobie nowego klubu w pierwszej lidze. 

4. Debiut Żołnierza!

Gdy latem 2022 roku podpisywaliśmy kontrakt z Przemkiem Żołnierewiczem, naszym celem było znalezienie gracza, który wejdzie w buty Marcela Ponitki – atletycznego obrońcy będącego w stanie bronić groźnych strzelców rywali.

Braliśmy pod uwagę fakt, że „Żołnierz” w grudniu 2021 roku zerwał więzadła krzyżowe, więc na jego powrót do pełnej sprawności trzeba będzie trochę poczekać. Przemek zjawił się na obozie przygotowawczym w drugiej połowie sierpnia i przez blisko trzy miesiące trenował indywidualnie pod okiem naszego specjalisty od stawiania ludzi na nogi Piotra Pigli.

Zadebiutował 4 listopada w wyjazdowym spotkaniu z PGE Spójnią Stargard, zagrał 10 minut, rzucił 9 punktów. Z meczu na mecz grał coraz lepiej i czarował fanów odważnymi wejściami pod kosz zakończonymi z góry. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, co wyprawia koszykarz po urazie ACL. Jedynym śladem po przebytej ciężkiej kontuzji były seledynowe „tejpy” na jego udach.

Przemek Żołnierewicz miał także udaną serię play-off przeciwko Śląskowi Wrocław, gdzie był jednym z najrówniej grających zawodników. Cieszy więc fakt, że w przyszłym sezonie również będziemy oglądali go w naszych barwach. 



5. Powrót Iffe Lundberga

Gdy 20 grudnia do Zielonej Góry przyleciał Iffe Lundberg, wszyscy żyliśmy jeszcze w starym świecie i nic nie wskazuje na to, by ten stary świat jeszcze do nas powrócił. CSKA Moskwa występowało w Eurolidze i lidze VTB. Zielona Góra była ledwie przystankiem w napiętym kalendarzu rosyjskiej potęgi, ale szczególnym dla jednego koszykarza. Iffe wracał do miasta, gdzie jego koszykarska kariera nabrała niesamowitego tempa.

Dostał ogromną owację od zielonogórskiej publiczności, która ze względu na pandemię nie mogła śledzić jego strzeleckich popisów w „covidowym” sezonie. Iffe rzucił zielonogórzanom 18 punktów, miał 5 zbiórek i 5 asyst w ciągu 23 minut. 

- Świetnie się bawiłem, ukłony dla wszystkich fanów Zastalu, którzy przyszli i okazali mi swą miłość i wsparcie nawet w momencie, w którym byłem ich przeciwnikiem. Jestem wdzięczny – napisał po meczu na swoim Instagramie.

Gdy kilka miesięcy później wybuchła wojna, Duńczyk wyjechał z Rosji i podpisał kontrakt z… Phoenix Suns. Opisywaliśmy to szeroko – jeśli przeoczyliście, zapraszamy do lektury. Iffe ze względu na kontrakt typu two-way nie mógł występować w meczach play-off, ale nadal trenował z drużyną Suns. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie zaproszony przez nich na obóz przygotowawczy.
 

Dwa dni po wizycie Iffe, w hali CRS pojawił się jeszcze jeden szczególny gość. Od wspomnienia tamtego wieczoru zaczniemy drugą część. Do zobaczenia!

Udostępnij
 
8976808