Autor ma problem. Narzucił sobie styl pisania relacji, które mają odchodzić od schematu opisu "kwarta po kwarcie". Po takim meczu jak dzisiejszy najchętniej wrzuciłby wynik, dodał link do statystyk i napisał, że mecz po prostu się odbył, a Stelmet Enea BC zwyciężył. Wysoko.
Tego jednak nie zrobi. Stało się kilka rzeczy, nad którymi jednak warto się pochylić. Pierwsza - zielonogórzanie nie przegrali pierwszej kwarty. Po raz pierwszy w tym sezonie - przegrywali je z Dąbrową, Mińskiem i Koszalinem. Teraz zakończyli ją z aż 14-punktowym prowadzeniem. Być może to urodziny trenera Igora Jovovića, ktory na poranny trening przyszedł z czekoladowym tortem, podziałały na zespół mobilizująco.
Stelmet Enea BC grał mądrze, a przy tym efektownie i zadziornie w obronie. Tak, jak powinien grać na tle słabszych ligowych rywali. Nie gonić zawzięcie w drugiej połowie, by naprawić grzechy swojej nonszalancji [Choć te pogonie także portafią być pasjonujące! - red.] Dziś to jednak wyglądało tak, że nie kręcili pewnie nosem najbardziej wymagający hali bywalcy.
Druga ważna rzecz - udało się zatrzymać lidera gości Mylesa Macka na trzech puntkach w trzy kwarty. Statystykę podreperował dopiero w czwartej, gdy trener zielonogórzan zdecydował się wpuścić szybko na boisko młodego Kacpra Traczyka na jedynkę. Dorzucił wtedy sześć punktów, które jednak nie miały wpływu na losy już dawno rostrzygniętego meczu. Końcowkę Łukasz Koszarek i Markel Starks oglądali z ławki, odpoczywając przed sobotnim meczem w Kazaniu. Wcześniej jednak zrobili swoje.
Koma rozdaje 19 asyst
Koma - Koszar i Markel. Niczym rockowy zespół, który wyprzedaje swoje koncerty w Kawonie. Tylko, że u nas przez K. Dziś Koma zagrała bardzo dobrze. Rozdała aż 19 asyst (Koszar 9, Markel 10) i rzuciła w sumie tylko dwa punkty. Ale trafiać nie musiała. Gdy jeszcze w drugiej kwarcie po pięknym dzieleniu się piłką, ta trafiła do Koszarka w lewym narożniku, ustrzelił róg tablicy. Wracał do obrony śmiejąc się z własnego pudła. Markel Starks dziś oddał cztery rzuty, ani razu nie przymierzył za trzy.
Do etatowych dostarczycieli punktów dołączył dziś Zeljko Sakic - 22 punkty w 23 minuty, który chętnie dzielił się piłką, stawiał zasłony i zebrał dwie piłki w ataku. - Dziś zaczęliśmy dobrze od pierwszej minuty. Byliśmy skoncentrowani i świetnie dzieliliśmy się piłką - mówił po meczu Chorwat.
50% za trzy
O minutach i ich mądrym podziale mówił na pomeczowej konferencji Igor Jovović, który cieszył sie z tego, jak jego gracze dziś podeszli do meczu. Użył także słowa "excellent" po raz pierwszy, odkąd odpowiada przed dziennikarzami.
- Rzucaliśmy dziś wolne na gorszym procenciem, niż Stelmet Enea BC miał za trzy punkty. To chyba mówi wszystko - komentował z kolei Paweł Turkiewicz, trener GTK Gliwice.
Zielonogórzanie trafili 11 trójek z 22 rzutów. Boris Savović trafił czterokrotnie (100 %) i zdobył 21 punktów, Przemek Zamojski trzy razy (75%) a Zeljko Sakic dwa razy (40 %). Po jednym rzucie dołożyli Michał Sokołowski i Jarosław Mokros.
Turkiewicz dodawł, że taki zimny prysznic na pewno przyda się jego graczom po wcześniejszych zwycięstwach w Alpe Adria Cup. - Ze Stelmetem trzeba grać na 120 % - dodawał.
Chwalimy nadal? Warto odnotować 4/4 z gry Filipa Matczaka i 15 punktów w 21 minut Adama Hrycaniuka (+32 z nim na parkiecie). Rzecz trzecia - 24 straty gości. Próby podwajania rozgrywającego jeszcze przed przekroczeniem połowy świetnie zdawały egzamin.
Stelmet Enea BC na tle rywala wyglądał dziś rewelacyjnie. Teraz przed nami długa podróż do Kazania, gdzie zagramy już w najbliższą sobotę. UNICS w ostatniej kolejce pokonał Lokomitiv Kubań, więc czeka nas cięzka przeprawa.
Na kogo patrzeć? Na pewno na Ericka McColluma (z tych McCollumów!), który Loko zaaplikował 11 oczek w ostatniej kwarcie. O naszym rywalu napiszemy jeszcze więcej w najbliższych dniach.
Tego nie zobaczysz na Emocjach: Po meczu na solenizanta czekała niespodzianka. Kibice KK Zastal odśpiewali Happy Birthday, a później jeszcze raźniej Sto Lat! Wręczyli też duży upominek. W imieniu trenera jeszcze raz dziękujemy!