Dee Bost: Sezon w Zielonej Górze był przełomowy

4 miesiące temu | 18.06.2024, 13:43
Dee Bost: Sezon w Zielonej Górze był przełomowy

MVP finałów 2015/2016 już w najbliższą niedzielę ponownie odwiedzi Zieloną Górę. Latem rozważał powrót do naszej drużyny, ale wybrał ofertę, jaką złożyły mu wielkie KHIMKI. Nie możecie przegapić jego powrotu.

Czy zgodzisz się z tezą, że sezon 2015/2016 Górze, był dla ciebie przełomowy?

- Sezon w Zielonej Górze był olbrzymim krokiem w mojej karierze. Pozwolił mi na to, aby znowu być sobą i czerpać radość z gry w koszykówkę. Wcześniej tak nie było. Miałem okazję pracować z Saso Filipovskim i to była dla mnie duża rzecz. Trener ma mój szacunek na zawsze.

Nie jest tajemnicą, że klub chciał ściągnąć cię z powrotem do Zielonej Góry latem. Zdradzisz kulisy tych rozmów.

- Rzeczywiście tak było. Rozmawialiśmy kilkakrotnie, ale w końcu nie doszliśmy do porozumienia. Polska jednak zawsze będzie przeze mnie traktowana jak mój drugi dom.

W sezonie 2015/2016 zagrałeś wiele bardzo dobrych spotkań, ale jedno zagranie mocniej zapadło nam w pamięć. To wsad z finałów z Rosą Radom. Pamiętasz go?

- Przed tym dunkiem byłem zły na siebie. Nie szło mi na boisku. Ta akcja dodała mi skrzydeł i pomogła mi w zdobyciu stautetki MVP finałów, a naszej drużynie w wywalczeniu Mistrzostwa Polski.

Utrzymujesz jeszcze kontakt z kimś z tamtej złotej ekipy?

- Tak. Nadal jestem w kontakcie z Nemanją Djurisicem, Vladem Molodveanu i J.R-em Reynoldsem.

Latem trafiłeś do Rosji. W klubie spotkałeś jednak znajomą twarz z Zielonej Góry.

- To prawda! Znowu razem z Jure Drakslarem jesteśmy codziennie na siłce! (śmiech). Uwielbiam pracę z nim. To ona sprawiła, że podczas sezonu w Zielonej Górze czułem się najlepiej fizycznie podczas mojej kariery.

KHIMKI to największy klub, w jakim miałeś okazję występować. Co wyróżnia go na tle innych klubów?

- Gra dla nich to duży zaszczyt. To praca pod o wiele większą presją, bowiem ambicje takich drużyn są duże. To jednak część tego biznesu i doskonale to rozumiem. Na razie jestem bardzo zadowolony. Każdy klub ma swoje upadki i wzloty w trakcie sezonu, ma swoje wady i zalety. W każdym miejscu gdzie byłem, jest inaczej.

Masz jakieś wspomnienie spoza boiska z Zielonej Góry, które utkwiło ci w pamięci?

- Pamiętam doskonale swój pierwszy posiłek. Wybrałem się do do restauracji Pesto! (śmiech). Musze ją ponownie odwiedzić. Do zobaczenia w niedzielę na meczu. Mam nadzieję, że hala będzie pełna!

KUP BILETY NA KHIMKI 

Udostępnij
 
5483784