Bolesna przegrana z Astaną

4 miesiące temu | 18.06.2024, 13:26
Bolesna przegrana z Astaną

- Przez całe czterdzieści minut graliśmy miękką koszykówkę. W tej lidze są za dobre zespoły, żeby grać tak choćby przez moment. Nie możesz sobie pozwolić na chwilę słabości. Astana dzisiaj to świetnie wykorzytała - mówi Boris Savović, autor 16 punktów.

Rzeczywiście ten mecz zaczął się bardzo niemrawie w wykonaniu Stelmetu Enea BC Zielona Góra. Kazachowie szybko wykorzystali ten moment słabości i jeszcze w pierwszej kwarcie udało im się zdobyć przewagę 10 oczek.

W drugiej udaje nam się zniwelować straty do stanu 33:35 po dwóch indywidualnych akcjach Przemka Zamojskiego. Wtedy rywale jednak przyjmują nasz cios i jeszcze raz odjeżdżają. Druga kwarta kończy się wynikiem 21:20 dla zielonogórzan.

Prawdziwa niemoc rozpoczyna się w trzeciej odsłonie. Dochodzimy rywali na 53:59. Świetnie grają w ataku walczący przeziębieniem Łukasz Koszarek i Adam Hrycaniuk. Bestia po kilku indywidualnych akcjach prosi jednak o zmianę. Rywale wtedy zadają ostateczny cios.
Zdobywają aż 16 punktów z rzędu, nie tracąc przy tym żadnego.

- Nie można powiedzieć, że się nie staraliśmy, bo było kilka momentów, gdzie się do nich zbliżyliśmy, ale zawsze czegoś brakowało - trochę mądrzejszej gry, lepszej obrony, fizycznego grania - mówi w rozmowie ze Sportowymi Faktami Łukasz Koszarek.

Kapitan (4/4 za trzy, 16 punktów, 5 asyst) dodaje, aby nie szukać w wymówek w chorobach naszych graczy. Rywale uciekają na +20, ale zielonogórzanie nie tracą nadziei. W czwartej kwarcie swój moment ma Jarosław Mokros - trafia trójkę z lewego narożnika po asyście Michała Sokołowskiego. Za chwilę dorzuca drugą ze szczytu.

Rzuca się także do ofiarnej zbiórki w ataku, która w efekcie otwiera czystą pozycję dla Gabe'a DeVoe. Amerykanin (obok Mokrosa najwyższy +/- w zespole +13) trafia za trzy i przewaga topnieje do 10 punktów. DeVoe znowu daje świetną obronę i znowu brakuje mu regularności w ataku. Nie zapominajmy jednak, że to jego pierwsze kroki w zawodowej koszykówce.

- Zabrakło nam dzisiaj pewności siebie. Może byliśmy trochę stremowani pierwszym meczem ligi VTB w hali CRS? Cieszę się, że mogłem w końcówce pomóc chłopakom i dać troszkę energii - mówi po meczu Jarosław Morkos.

Do końca pozostaje dwie i pół minuty. Trener Emil Rajković prosi o czas, a po nim Anthony Clemmons (18 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst) wykonuje akcje 2+1. To przypięczętowuje wygraną gości.

- To był trudny i twardy mecz. Stelmet Enea BC to wymagający rywal. Próbowali zadać nam kilka ciosów i wrócić do meczu, na szczęście je wytrzymaliśmy i odwdzięczyliśmy się tym samym - mówi Clemmons.
Ta obrona, o której na początku wspomina Savović, była kluczowa. Stelmet Enea BC pozwolił rywalom na aż 48 punktów z pomalowanego. Słabszy dzień rzutowo miał Markel Starks, który rzucił tylko 7 punktów (3/12 z gry) i miał 8 asyst.
Astana trochę niesłusznie była odbierana jako słabszy rywal. Przez trzy kwarty walczyła jak równy z równym z CSKA Moskwa, ostatnio pokonała Zenit Sankt Petersburg i jest w dobrej formie. Nieprawdą byłoby jednak napisać, że była poza zasięgiem naszej drużyny.

- Gratulacje dla Astany. Byli lepszą drużyną. Zasłużenie wygrali. W pierwszej połowie pozwoliliśmy rywalom na za dużo rzutów z otwartych pozycji. A sami nie mogliśmy wejśc w dobry rytm. Cały mecz toczył się pod ich dyktando. Popełniliśmy także sporo głupich fauli przy rzutach za trzy naszych rywali - mówi Igor Jovović, trener Stelmetu Enei BC.

Okazja do rehabilitacji już w środę. Ponownie o godz. 19:00 w hali CRS zagramy z TBV Startem Lublin.

Kosma Zatorski

Udostępnij
 
5407536