4-0 w PLK. Wygrywamy z GTK 92:73

5 miesięcy temu | 18.06.2024, 16:01
4-0 w PLK. Wygrywamy z GTK 92:73

Zielonogórscy kibice mogą z czystym sumieniem iść świętować ostatni piątek Winobrania. Stelmet Enea BC Zielona Góra wygrał z gliwickim GTK 92:73.

Piątkowy mecz rozpoczął się od… faulu Geoffrey’a Groselle’a już w pierwszej sekundzie (!) meczu, który był bohaterem początku spotkania. Dziewiętnaście sekund po swoim faulu zdobył pierwsze punkty dla zielonogórskiej drużyny, a dziesięć sekund później zanotował już drugi faul w tym meczu. Doskonale wygądały kolejne akcje ze strony Stelmetu Enei BC, za trzy trafił Reynolds, a potężny wsad zanotował Lundberg i po dwóch minutach meczu wynik brzmiał 7:3 dla gospodarzy. Kolejne sekundy mijały pod znakiem wyrównanej gry, a goście nieznacznie odrabiali straty. Po czterech minutach po raz pierwszy przed zielonogórską publicznością jako gospodarz zameldował się Daniel Szymkiewicz. Po jego wejściu dwie skuteczne akcje zaliczył Lundberg, celną trójką wyprowadzając zielonogórski zespół na prowadzenie 18:12. Przewaga Stelmetu Enei BC stopniała całkowicie na dwie minuty przed końcem kwarty, jednak niemoc strzelecką gospodarzy przerwał pięknym wsadem Filip Put. Pierwsza część meczu zakończyła się jednak remisem 24:24.

Druga kwarta rozpoczęła się od faulu gości, po którym jeden z dwóch rzutów osobistych wykorzystał kapitan zielonogórskiej ekipy Łukasz Koszarek. W kolejnej akcji ponownie faulowany był Koszarek i co zadziwiające – ponownie trafił tylko jeden z dwóch rzutów z linii rzutów osobistych. Należałoby sprawdzić w statystykach kiedy taka sytuacja miała miejsce po raz ostatni, gdyż nie zdarza się to często. Po rzutach Berzinsa (za trzy) i Groselle’a (dwa razy za dwa) Stelmet Enea BC odskoczył na 9 oczek (33:24), ponieważ goście po trzech i pół minuty gry w drugiej kwarcie nadal nie zdobyli żadnych punktów. Łukasz Diduszko był zawodnikiem, który przełamał blokadę zespołu GTK – po czterech minutach zdobył punkty spod samego kosza. Kibice nie mogą w tym roku narzekać na brak efektywności – kolejnym putbackiem popisał się w tym sezonie Geoffrey Groselle, który przy akompaniamencie wybuchu radości zielonogórskich fanów podwyższył tym samym przewagę gospodarzy do czternastu punktów. Stelmet Enea BC nie poprzestał i do przerwy prowadził aż 49:31.

Drugą połowę jednym skutecznym rzutem osobistym rozpoczął Jordon Varnado. Kilka sekund rzutem za trzy odpowiedział Marcel Ponitka, tym samym po raz pierwszy wyprowadzając zielonogórską drużynę na dwudziestopunktowe prowadzenie. Nasza drużyna pokazała w trzeciej kwarcie bardzo mocny obwód pięciokrotnie z rzędu trafiając za trzy (Ponitka dwa razy, Szymkiewicz dwa razy oraz Berzins) i powiększając wynik do stanu 64:37. Goście w osobach Krampelja oraz Varnado nie zamierzali jednak dać za wygraną i po pięciu punktach tego duetu Żan Tabak zdecydował się na skorzystanie z przerwy na żądanie. Od tego momentu przewaga zielonogórzan przez dłuższy moment oscylowała wokół dwudziestu punktów. Na dwie minuty przed końcem pięć punktów z rzędu zdobył Joshua Perkins i zmniejszył stratę gliwiczan do czternastu oczek. Od czego jednak jest Berzins? Rewelacyjny w rzutach zza linii 6,75 Łotysz ponownie trafił i przerwał serię gości. Kwartę zakończył wsadem w ostatniej sekundzie Lundberg i przed ostatnią częścią meczu na tablicy wyników widniał rezultat 73:57.

Przez pierwszą minutę ostatniej kwarty żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. Worek z punktami dwiema celnymi trójkami otworzył Iffe Lundberg. Obie drużyny grały kosz za kosz, żadna z nich nie potrafiła wyraźnie odskoczyć lub dogonić swojego rywala. Na pięć minut przed końcem meczu Stelmet Enea BC prowadził 83:64. Druga część ostatniej kwarty nie przyniosła zmiany – obie drużyny grały równy basket, w którym nie wyróżniała się żadna ze stron. Mecz zakończył się wynikiem 92:73.

Udostępnij
 
10746896